O mnie

środa, 16 maja 2012

Koncert Eleni w Świeciu






Koncert mojej ukochanej piosenkarki Eleni w Świeciu nad Wisłą miał odbyć się w dniu 21 kwietnia 2012.   Do tego wyjazdu mocno zapaliła się moja kochana mama, powiedziała, że pojedzie nawet jeśli ja nie pojadę.








Pierwsze co, to sprawdziłem w kalendarzu w jaki  dzień tygodnia ten koncert będzie.
A to się tak miło złożyło, że  sobota. To już spory argument, żebym się wstępnie przymierzył do podjęcia decyzji : "jadę!". Jednak taki wypad trzeba dobrze przemyśleć. Świecie od Gdyni nie leży daleko, ale nie ma połączeń kolejowych, zostaje transport własny, którego nie posiadam, lub PKS. A PKS'em łatwiej dojechać ale znacznie trudniej wrócić - mocno ograniczone są połączenia , a nie zawsze istnieje sieć prywatnych busów. Wszystkie racjonalne przesłanki w zasadzie strasznie zniechęcające się okazały. Zatem
 rozważanie o wyjeździe na koncert do Świecia zaprawić należało szczyptą romantyzmu. Trzeba było dodać myślom skrzydeł a do tego znakomicie  nadawała się falą wspomnień przyniesiona
  teza : jak to fajnie jest  na koncertach  Eleni . Dowód tej tezy tkwi w tym, że trzeba wziąć kapotę na grzbiet i pojechać. Całkowicie zignorowałem kwestie logistyczne.  Zatem , szumnie rzecz nazywając,  na pełną improwizację postawiłem i zadzwoniłem do biura organizatora zarezerwować bilety i niech co chce się dzieje    ( dodam na marginesie, że nikt nie wymagał ode mnie wpłaty należności za bilety na konto, nawet kiedy nadmieniłem, że nie będę w stanie odebrać biletów wcześniej niż dopiero w dniu koncertu, nie było żadnego problemu ).
Jest sobota,  21.04.12. ranek. Piję z mamą kawę , jest dylemat jak się ubrać? Niezawodna w wielu przypadkach metoda rozpoznawania pogody z jej przeróżnymi  niuansami poprzez spacer z pieskiem , tym razem nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Trudno, jak improwizacja to improwizacja .
Przez połowę drogi z Gdyni do Świecia rzęsiście lało. Ale im bliżej Kujaw tym więcej słońca.
Do Świecia wjeżdżaliśmy ul. Wojska Polskiego, a taki adres był podany jako miejsce koncertu, autobus nie jechał zbyt szybko więc z okna dało się odczytywać nr, na mijanych domach, żeby trafić na ten właściwy.
To budynek kina. A w anonsie obwieszczającym koncert było , że sala Ośrodka sportu i rekreacji.
Ale szybko się wydało, że nie było w tym dezinformacji, w budynku kina jest biuro OSiR- u i być może stąd taki adres, a jak się potem okazało , koncert Eleni miał być w tymże kinie.
W Świeciu cudna wiosna w pełni swego rozkwitu, w Gdyni była zaledwie raczkująca.
Świecie leży bardzo blisko Chełmna, rodzinnego miasta mojej mamy, więc ze Świeciem dużo fajnych wspomnień z dzieciństwa, bo wujostwo tam mieszkało, mama tam często bywała, właśnie też przy tej głównej ulicy, przy bramie tego domu jest jeszcze ta piekarnia do której biegała mama , dzieckiem jeszcze będąc.
Zatem jest to i takie po śladach pamięci o dobrych chwilach z dzieciństwa odwiedzanie dawnych miejsc.
Urocze miasteczko, pogoda wymarzona na taki beztroski wypad.
Spacerując po mieście, w sobotnie wczesne, dopiero co osiągnięte południe, nagle mijamy dziewczynę, a ja Ją znam. Taka myśl się pojawiła i niedowierzanie, że Asia przyjechała, więc trochę wątpię czy to aby na pewno  Ona.  Mijamy się, Ona rozgadana przez telefon, ja z myślą ,że chyba tylko mi się zdaje, ale odwracam się, dziewczyna też... Za chwilę odzywa się mój telefon, od dziewczyny którą znam, więc pierwsze moje pytanie było : czy myśmy się przed chwilą mijaliśmy?
To Asia, fanka Eleni, znamy się z forum, z mailowych i telefonicznych kontaktów. Ale spotkać się osobiście mieliśmy dopiero teraz taką okazję.
Asia okazała się wspaniałą osobą, więc spędziliśmy czas do koncertu już razem. A troszkę tego czasu do koncertu Eleni nam pozostało.
Z Eleni witaliśmy się gdy tylko wysiadła z auta po przyjeździe. Była zmęczona podróżą, zmiennościami pogody po trasie przejazdu, ale jak zawsze uśmiechnięta i  trochę zaskoczona, że taka drużynka w roli komitetu powitalnego wystąpiła.
Już z Elbląga do Świecia wyruszyła Beatka. Z Beatką umawialiśmy się, że będziemy na tym koncercie, w jednym dniu rezerwowaliśmy bilety i nawet miejsca mieliśmy obok siebie. Jak się potem okazało, jeszcze koło nas jedno wolne miejsce pozostało  jakby specjalnie dla Joasi więc i koncert spędziliśmy razem.
 Koncert zaczynał się o 17 tej ale na salę można było wejść znacznie wcześniej i być świadkiem przepięknego wykonania podczas próby piosenki " Muzyka twoje imię ma ". Ja już wiele wykonań tej piosenki na przeróżnych koncertach słyszałem, ale to jak zaśpiewała Eleni na próbie w Świeciu no to było niesamowite.
I piosenka ta została zaśpiewana na początku koncertu, jako pierwsza w przygotowanym programie.
W dalszej części swego recitalu Eleni wykonywała piosenki znane, lubiane, polskie, greckie, rytmiczne przeboje i ballady nastrojowe.Gdy Eleni miała przerwę na zmianę kreacji, publiczność zabawiał dowcipnymi opowiadaniami, anegdotami  tak ćwierć serio pół żartem,  melorecytacjami, Kostas, nawet z pokorą przyjął słowa od Eleni : " Temu panu już podziękujemy". Koncert potoczył się dalej od przeboju do przeboju.
Owacje były ogromne. Eleni trzykrotnie żegnała się z publicznością ... i wracała na jeszcze jeden bis.
Urok i niesamowitość tkwi w tym, że Eleni czasem frazę zaśpiewa nieco inaczej niż zazwyczaj, co dodaje znanej osłuchanej czasem na maksa piosence nowego blasku, wdzięku ale to trzeba być na koncercie, bo żadnym słowem pisanym , mówionym, nawet gdyby obrazkami przedstawić, choć to karkołomne, nie odda się tego uroku nawet w ułamku.
 Frekwencja była wspaniała, co przy braku na mieście plakatów reklamujących koncert Eleni,  budzi respekt i szczery podziw dla publiczności i organizatorów.
Eleni rozdawała autografy, pozowała do zdjęć. Trudno było się rozstać.
Żegnaliśmy się  w kinowej sali, uściski, buźka, dziękujemy - my Eleni za wspaniały recital, za tę ogromną radość jaką sprawiło nam to z Nią spotkanie, Eleni - nam, za to , że przyjechaliśmy, życzymy sobie wzajemnie szczęśliwych powrotów, ale nim się udaliśmy w powrotną drogę jeszcze raz się wyściskaliśmy z Eleni gdy już przy samochodzie swoim żegnała się z organizatorami. No to do zobaczenia kiedyś , gdzieś, na koncercie.
Wracaliśmy z Beatką do Elbląga. Z Elbląga do Gdyni udaliśmy się jednak następnego dnia, bo już też nie było połączeń. Taka improwizacja, do samego końca.