O mnie

niedziela, 25 marca 2018

06-10-2008 wywiad z Eleni z Australii

Ryba po grecku (i nie tylko) według EleniDrukuj
Wywiady
Autor: Bogumiła Żongołłowicz   
Poniedziałek, 06. Październik 2008 14:23
Jedna z najbardziej popularnych polskich piosenkarek, Eleni, gości w Australii. Przybyła na zaproszenie Towarzystwa Polskiej Kultury w Wiktorii. Miesięczne koncertowanie na antypodach rozpoczęła od Melbourne. Przed występem w Domu Polskim „Syrena" w Rowville odpowiedziała na kilka pytań specjalnie dla portalu Melbourne.pl
Bogumiła Żongołłowicz: Nie jest to pani pierwsza wizyta w Australii...
ELENI: Po raz pierwszy byłam tu z moim zespołem w 1991 roku. Wtedy przebywaliśmy głównie w Adelajdzie. Do ponownego przyjazdu nakłaniano mnie od dawna, ale trudno mi się było zdecydować. Przyznam szczerze, że zaczynają mnie męczyć dalekie podróże.
B. Ż.: Proszę podać skład zespołu, z którym pani wystąpi.
ELENI: Przyleciało ze mną dwóch muzyków: Aleksander Białołus, który gra na instrumentach klawiszowych i na gitarze akustycznej oraz Kostas Dzokas - kompozytor większości wykonywanych przeze mnie utworów, a jednocześnie menadżer zespołu, a prywatnie szwagier czyli brat mojego męża Fistosa.

B. Ż.: Urodziła się pani w Bielawie, w rodzinie greckich emigrantów, którzy wychowali dziesięcioro dzieci. Proszę przybliżyć swoje rodzeństwo.
ELENI: Dwójka zmarła zanim jeszcze rodzice emigrowali. Z żyjącej ósemki czwórka urodziła się w Grecji, jeden z braci przyszedł na świat w Jugosławii, a jedna z sióstr w Czechosłowacji. W Polsce oprócz mnie urodził się również mój najmłodszy brat. Sześcioro rodzeństwa mieszka w Grecji, a tylko dwoje to znaczy ja i mój... najstarszy brat w Polsce.
Najstarszą z nas wszystkich Marikę i mnie dzieli 20 lat, ale nie czuję tej różnicy wieku. Sistra jest bardzo opiekuńcza i serdeczna. Starszy ode mnie o 18 lat Dimos, który mieszka w Łodzi, pracował przez wiele lat w Wytwórni Filmowej „Semafor". Jeśli ktoś oglądał film „Zaczarowany ołówek", to właśnie Dimos rysował wszystkie scenki do tego filmu. Uzdolniony plastycznie i muzycznie. O 16 lat starsza Tula przez wiele lat zatrudniona była w szpitalu na oddziale sztucznej nerki, bardzo oddana swojej pracy i kochana przez pacjentów. Lubi zwracać nam wszystkim uwagę, choć nie zawsze ma rację. Przyzwyczailiśmy się już do tego. Mój brat Krzysztof, starszy o 14 lat, obecnie rozwiedziony, ma niesamowite poczucie humoru. Poświęcał mi wiele czasu, gdy byłam mała. Taki typowy starszy brat-opiekun. O 12 lat starszy Jorgos bardzo lubi podróże i nurkowanie. Wydobywa z morza jego tajemnice i snuje nam o nich opowieści. Gaduła. Następna w kolejności jest Niki, starsza dokładnie o 10 lat, która dzięki swojej pogodzie ducha, swojemu podejściu do życia, wygrywa walkę z rakiem. O 2 lata starszy ode mnie Antoś pracuje jako malarz. Lubi śpiewać i grać na gitarze. A że śpiewa bardzo niskim głosem, właściwie buczy, to często z niego żartujemy.
B. Ż.: Jaki obraz Bielawy utrwalił się w pani pamięci?
ELENI: Jako pięknie położone, otoczone górami miasto. Do dwudziestego roku życia mieszkałam przy ulicy Dzierżyńskiego, obecnej Jana Sobieskiego. To krótka, ale urocza uliczka. Na podwórku było bardzo dużo dzieci. W Bielawie w okresie mojego dzieciństwa żyło około pięćdziesięciu greckich rodzin. W naszej kamienicy mieszkało aż sześć rodzin greckich i dwie polskie. Moi polscy rówieśnicy chętnie uczyli się greckich tańców i piosenek.
B. Ż.: A pani najlepsza koleżanka?
Krystyna Pawełoszek. Występowała ze mną w zespole „Niezpominajki" i w trio „Ballada".
B. Ż.: Czy ma pani Grecję pod skórą?
O, tak! Nawet jeśli śpiewam piosenki w języku polskim, to maja one nutkę grecką. Bardzo tęsknię za Grecją. Co roku odwiedzam moje rodzeństwo w Atenach i na Peloponezie oraz miejscowości Edessa i Piperia, skąd pochodzą moi rodzice. To jakieś sto kilometrów od Salonik. Te pobyty w Grecji podporządkowane są oczywiście mojej pracy artystycznej w Polsce, do której z kolei tęsknię, gdy jestem w Grecji.
B. Ż: Od wielu lat mieszka w Poznaniu. Dlaczego właśnie w tym mieście?
ELENI: Mój mąż pochodzi z Polic niedaleko Szczecina. W Policach mieszkaliśmy dwa lata, a następnie, z przyczyn zawodowych, przeprowadziliśmy się do Poznania. Mąż ma tu studio nagrań.
B. Ż: Czuje się pani poznanianką?
ELENI: Nie, ale bardzo dobrze czuję się w Poznaniu.
B. Ż.: Kto przeważnie pisze teksty pani piosenek?
ELENI: Leszek Konopiński.
B. Ż: Którą ze swoich piosenek śpiewa pani najczęściej na bis?
ELENI: „Miłość jak wino", „Tu nie zawinił nikt". Ludzie mają różne oczekiwania. Przypominają mi niekiedy utwory, które śpiewałam bardzo dawno temu.
B.Ż.: Jakie ma pani przesłanie dla młodych ludzi, tych wątpiących, zagubionych w dzisiejszym świecie, a i tych nieszczęśliwie zakochanych?
ELENI: Przede wszystkim, żeby o swoich problemach mówili swoim rodzicom. Dlatego, że często jest tak, że my dorośli nie potrafimy sobie radzić ze swoimi problemami, a co dopiero młodzież. A w momencie, kiedy w grę wchodzi przyjaźń, miłość, niekiedy tak niedobra, że aż zaborcza, rodzice mogą pomóc. Moja córka Afrodyta nie dała sobie rady z uczuciem, oboje z Piotrem nie dali sobie rady z uczuciem. Młodzież powinna się otwierać na swoich rodziców. Powinni starać się rozumieć zapracowanie rodziców i nie stronić od serdecznych rozmów z nimi.
B.Ż: Czy zdarzyło się pani śpiewać dla jednego słuchacza?
ELENI: Tak, w szpitalu. Kiedyś poznałam pewną starsza panią w sanktuarium w Rokitnie. Kiedy dostała udaru mózgu, odwiedzałam ją w szpitalu i śpiewałam.
B.Ż. Na koniec prośba o przepis. Słyszałam, że specjalnością pani kuchni jest ryba po grecku. Jak ją pani przyrządza?
ELENI: Z filetów mintaja lub morszczuka, które oczywiście smażę, po czym odstawiam na bok. Następnie przygotowuję sos. Najpierw podsmażam cebulę, do której dodaję pokrojoną w paski zieloną, czerwoną i żółtą paprykę. Podlewam wodą. Dodaję czerwony pieprz, oregano i ostry ketchup. To wszystko duszę na małym ogniu. Gotowym sosem zalewam rybę. Ot i cały przepis.
B.Ż.: Dziękuję.
Zdjęcia (c) Bogumiła Żongołłowicz


Kostas Dzokas, Eleni, Aleksander Białołus na scenie Syreny"

publiczność bawiła się wybornie

bukiet australijskich kwiatów w podziękowanieu za wspaniały występ


Aleksander Białołus z miłośnikiem grecko-polskich rytmów

niezmordowana Eleni rozdaje autografy po koncercie
  ( materiał udostępnił Darek - założyciel fan klubu Aspri Mera )

Brak komentarzy:

Archiwum bloga