Koncert Eleni w kościele św. Bartłomieja w Płocku
- Dodał(a): Izabela Kostun
- 2011-10-18 21:4
16 października w kościele św. Bartłomieja odbył się koncert Eleni. Wrażliwość, ale zarazem patos i niesamowita wiara w miłość płynące z kompozycji stanowiły dominantę tego kulturalnego wydarzenia.
Płocczanie zebrani w farze reagowali w sposób niezwykle emocjonalny – To szalenie inspirujące i piękne dla każdego artysty - mówiła Eleni. Choć z pochodzenia jest Greczynką, na stałe mieszka w Polsce. Do Grecji wyjeżdża jedynie na wakacje. Urodziła się w 1956 roku. Z dziesięciorga rodzeństwa była najmłodsza i jak sama przyznaje do tej pory jest przez nich rozpieszczana. Z muzyką obcowała od najmłodszych lat, pochodząc z rodziny o tradycjach artystycznych trudno było, aby wrażliwość i emocjonalność nie odbiła się na niej, ale - tak naprawdę piosenkarką zostałam przez przypadek- dodaje z uśmiechem.
Pierwszą płytę „Po słonecznej stronie życia” nagrała z zespołem Prometheus.
W swoim repertuarze posiada wiele standardów światowych, a ponadto sama wylansowała na pierwsze miejsca krajowych list przebojów takie utwory jak: „Na miłość nie ma rady”, „Za wszystkie noce”- czytamy na oficjalnej stronie artystki. Podczas niedzielnego koncertu mogliśmy usłyszeć takie utwory jak: „Dla Ciebie jestem ja”, „Troszeczkę ziemi, troszeczkę słońca”, „Tylko w twoich dłoniach”, „Maryjo śliczna pani” czy „Nic miłości nie pokona”. Wszystkie aranżacje muzyczne powodowały, że całość była spektaklem wzruszeń.
Nawet jeżeli, ktoś nie jest nieprzejednanym orędownikiem tego rodzaju repertuarowych melodii i delikatnych brzmień, a został „wyciągnięty” na koncert przez bliską osobę z pewnością uznał, że nie był to czas stracony. Niezwykła postać Eleni sprawiła, że w płockiej farze wrzało od pozytywnych emocji. Muzyka i dźwięki odbijające się o mury najstarszego parafialnego kościoła naszego miasta, powodowały, że przedsięwzięcie artystyczne nie mogło wywołać neutralności. Wszystko stanowiło zamkniętą całość.
Do kin wszedł niedawno film „Debiutanci”. Fabuła oparta jest z jednej strony na niewyobrażalnym bólu, który doskwiera głównemu bohaterowi z powodu nieuleczalnej choroby ojca i umieraniu na raka. To uczucie jest wyczuwalne podczas oglądania ekranizacji. Ale „Debiutanci” to także historia, która pretenduje do miana miłości. Oliver spotyka Annę i razem udają się w podróż w głąb własnych dusz.
Eleni 17 lat temu przeżyła życiowy dramat. Artystka pomimo niewyobrażalnego bólu potrafiła przebaczyć i przezwyciężyć wszystkie negatywne uczucia prowadzące do degradacji człowieka. Tragiczna śmierć jedynej córki Afrodyty odcisnęła piętno na jej dalszym życiu. Nawiązując do filmu, a zarazem do tego tragicznego wydarzenia z biografii Eleni, nie można nie odnieść wrażenia, że twórczość tej artystki to zagrzewanie do walki o każdy dzień, aby był przepełniony trzema podstawowymi, a zarazem fundamentalnymi cnotami wiarą, nadzieją i miłością, które zwłaszcza w obliczu cierpienia przywracają sens życia.
Pierwszą płytę „Po słonecznej stronie życia” nagrała z zespołem Prometheus.
W swoim repertuarze posiada wiele standardów światowych, a ponadto sama wylansowała na pierwsze miejsca krajowych list przebojów takie utwory jak: „Na miłość nie ma rady”, „Za wszystkie noce”- czytamy na oficjalnej stronie artystki. Podczas niedzielnego koncertu mogliśmy usłyszeć takie utwory jak: „Dla Ciebie jestem ja”, „Troszeczkę ziemi, troszeczkę słońca”, „Tylko w twoich dłoniach”, „Maryjo śliczna pani” czy „Nic miłości nie pokona”. Wszystkie aranżacje muzyczne powodowały, że całość była spektaklem wzruszeń.
Nawet jeżeli, ktoś nie jest nieprzejednanym orędownikiem tego rodzaju repertuarowych melodii i delikatnych brzmień, a został „wyciągnięty” na koncert przez bliską osobę z pewnością uznał, że nie był to czas stracony. Niezwykła postać Eleni sprawiła, że w płockiej farze wrzało od pozytywnych emocji. Muzyka i dźwięki odbijające się o mury najstarszego parafialnego kościoła naszego miasta, powodowały, że przedsięwzięcie artystyczne nie mogło wywołać neutralności. Wszystko stanowiło zamkniętą całość.
Do kin wszedł niedawno film „Debiutanci”. Fabuła oparta jest z jednej strony na niewyobrażalnym bólu, który doskwiera głównemu bohaterowi z powodu nieuleczalnej choroby ojca i umieraniu na raka. To uczucie jest wyczuwalne podczas oglądania ekranizacji. Ale „Debiutanci” to także historia, która pretenduje do miana miłości. Oliver spotyka Annę i razem udają się w podróż w głąb własnych dusz.
Eleni 17 lat temu przeżyła życiowy dramat. Artystka pomimo niewyobrażalnego bólu potrafiła przebaczyć i przezwyciężyć wszystkie negatywne uczucia prowadzące do degradacji człowieka. Tragiczna śmierć jedynej córki Afrodyty odcisnęła piętno na jej dalszym życiu. Nawiązując do filmu, a zarazem do tego tragicznego wydarzenia z biografii Eleni, nie można nie odnieść wrażenia, że twórczość tej artystki to zagrzewanie do walki o każdy dzień, aby był przepełniony trzema podstawowymi, a zarazem fundamentalnymi cnotami wiarą, nadzieją i miłością, które zwłaszcza w obliczu cierpienia przywracają sens życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz